Tekst i zdjęcia – Michał Nowicki
Anteprime di Toscana, czyli doroczny event prezentujący nowe roczniki win z Toskanii, to przede wszystkim degustacje. Całkiem dużo degustacji. Jest to też czas, w którym wydarzają się rzeczy naprawdę wyjątkowe.
Podczas tegorocznej edycji (luty 2025), takim wydarzeniem była specjalna kolacja celebrująca 100-lecie powstania posiadłości Villa di Capezzana. Tak naprawdę nie tyle powstania, co przejęcia toskańskiej posiadłości całkiem niedaleko Florencji, przez rodzinę Contini Bonacossi. Capezzana to największy i najbardziej znany producent win z apelacji Carmignano. Na historię rodziny, posiadłości i samego Carmignano poświęcę osobny artykuł. W tym skupię się na samym wydarzeniu i serwowanych winach.
Kolacja odbywała się w restauracji hotelu Il Tornabuoni w sercu Florencji. Gospodarzami byli członkowie rodziny Conti Bonacossi, którzy obecnie kierują winnicą. Wino z rocznika 1925, o którym na końcu, nie był jedynym starszym rocznikiem, który został zaprezentowany tego wieczoru. Podano też roczniki 1975, 1985, 1995, 2005. Do tego „świeższe” 2015 i 2021.
Roczniki ’75, ’85 i ’95, to taki sam skład szczepów winogron – 70% Sangiovese, 10% Cabernet Sauvignon, 10% Canaiolo i 10% Colorino i Mammolo (Sciaccarelo). Już te wina mocno zaskoczyły. Przede wszystkim cały czas dużo w nich życia! Sporo całkiem soczystej owocowości, głównie wiśniowej. Do tego trochę kawy, czarnej herbaty i ziołowości. Nie brakowało oczywiście nut „starych” i utlenienia – octu balsamicznego, sosu sojowego i leśnych grzybów, ale wina naprawdę zachowały się w fantastycznej formie. Co ciekawe, z tej trójki szczególnie najstarszy rocznik 1975 wydał mi się najbardziej intrygujący z racji swojej wciąż krzepkiej formy.
Roczniki młodsze – 2005, 2015 i 2021, to nieco inny, mniej zróżnicowany kupaż – 80% Sangiovese i 20% Cabernet Sauvignon. Wina z 2005 i 2015 roku miały ze sobą wiele wspólnego. Soczystość wyraźna, elegancja i finisz, który trwał bardzo długo. Wydaje się, że 2015 podąży w tym samym kierunku co 2005, można zatem powiedzieć, że widać dużą konsekwencję w winach wychodzących z Villa di Capezzana. 2021 to świetne wino, lekko trawiaste, ale już dobrze ułożone. Można powiedzieć, że przed tym winem wiele lat, w których będzie się zaokrąglało i zyskiwało na wykwintności. Warto też wspomnieć, że Villa di Capezzana jest ceniona także za swoje Vin Santo. Tego wieczoru spróbowaliśmy rocznika 2017 i był wyborny.
Może, ale nie musi. Jest tylko jeden sposób aby się o tym przekonać – trzeba je otworzyć. Nie zawsze jest to proste przy tak starych butelkach. Trzeba się z nimi obchodzić bardzo delikatnie, tym bardziej, że korek może być dość kruchy. Dlatego pierwszym wyborem metody otwarcia butelki z rocznika 1925 były specjalne obcęgi, które miejscowi sommelierzy porządnie rozgrzali nad palnikiem. Tak rozgrzanymi obcęgami owi sommelierzy pod czujnym okiem Filippo Contini Bonacossi, głowy rodziny, oraz Ettore Fantoni (siostrzeńca Filippo), starali się odciąć szyjkę butelki. Stara i jak się okazało bardzo solidna butelka, nie dała za wygraną. Dlatego zdecydowano się na drugi wariant, czyli użycie specjalnego otwieracza do starych win – tzw. „wąsów”, które nie wbijają się w serce korka, a oplatają go od boków, dzięki czemu ryzyko uszkodzenia korka jest minimalne. Ta operacja udała się idealnie. Wino serwowała gościom Beatrice Contini Bonacossi, kierująca marketingiem Capezzany.
Wino, jak można było się spodziewać, było jasne i ceglane. Jednak to aromat i smak ogromnie zaskoczyły. Otóż wino nie tylko okazało się cały czas zdatne do wypicia. Zaoferowało naprawdę atrakcyjne aromaty i smak. W nosie wciąż lekki owoc – macerowana wiśnia i delikatna poziomka. Do tego ocet balsamiczny i nuta borowikowa. W smaku delikatne, ale wciąż dość wyraźnie kwasowe. Degustacja takiego wina to obcowanie z historią, którego nie sposób przecenić…
Warto dodać, że nie wiadomo dokładnie jakie winogrona są odpowiedzialne za rocznik 1925. Posiadłość została zakupiona razem z winami, które już leżakowały w jej piwnicach. Znaczną część kupażu stanowi na pewno Sangiovese. Co mu towarzyszy? Może Cabernet Sauvignon, może Cabernet Franc. Nie jest to takie istotne. Istotne jest to, że ta butelka miała w sobie kawał historii toskańskiego winiarstwa!
Muszę też przyznać, że sama kolacja podana przez kuchnię Il Tornabuoni, była przepyszna. Na przystawkę carpaccio z cielęciny, potem rozpływające się w ustach policzki wołowe podane na polencie, na koniec wybór lokalnych serów.
Dziękuję rodzinie Contini Bonacossi, a także Stefanii Tacconi z agencji PR COMUNICARE IL VINO za możliwość uczestnictwa w tym wyjątkowym wieczorze!