Wino z nakrętkami – czy jest z nimi coś nie tak?

Kolejny drażliwy temat, choć ostatnio chyba zszedł z afiszu. Pojawienie się korka syntetycznego było prawdziwym przełomem w podejściu do zamykania butelki z winem i jak to zwykle bywa przy kombinowaniu z wielowiekową tradycją, wzbudziło falę krytyki i zebrało oskarżenia o niedopuszczalną profanację. Z jednym muszę się zgodzić. Korek naturalny ma swój niepowtarzalny urok, zapach, a dźwięk jaki tworzy się kiedy korkociąg ostatecznie wygrywa z nim walkę jest niepowtarzalny. To charakterystyczne „puuu”, które zwiastuje same przyjemne chwile. Ale korki naturalne mają też szereg wad i to właśnie one zmusiły producentów wina do poszukiwania może mniej dostojnej, ale praktyczniejszej formy zamykania butelki. Po pierwsze korki naturalne są drogie, gdyż coraz droższy jest surowiec – kora dębu korkowego. Po drugie korki naturalne podatne są na choroby oraz uszczerbki mechaniczne. Najczęstsza choroba korków to występowanie w nim trójchloroanizolu – substancji obecnej w niektórych partiach kory, który psuje smak wina. Mówi się wtedy, że wino jest korkowe, nabiera zatęchłego, nieprzyjemnego aromatu. Szacuje się że wina korkowe stanowią nawet kilka procent rocznej produkcji światowej! Problem jest zatem spory. Z kolei korek uszkodzony, to korek, który nie spełnia swojej funkcji i wino, które ma pecha być zakorkowane wadliwym egzemplarzem może łatwo skwaśnieć. Z resztą korek naturalny, nawet jeśli wyprodukowany został bezbłędnie, może stracić swoje właściwości jeśli butelka przechowywana jest w niekorzystnych warunkach – w pozycji pionowej, w suchym i ciepłym pomieszczeniu. Korka syntetycznego nie dotyczą właściwie żadne z tych problemów. Jest tańszy, nie imają się go zarazki i jest bardziej wytrzymały na niesprzyjające warunki zewnętrzne. Korkowi ortodoksi są zdania, że nic nie zastąpi korka naturalnego jeśli chodzi o zapewnienie powolnej i stabilnej wymiany gazowej między winem a otoczeniem, tak ważnej w procesie jego prawidłowego dojrzewania. Co prawda producenci korków syntetycznych wyszli temu problemowi naprzeciw i skonstruowali korek wypełniony specjalną pianką, która zapewnia takową wymianę, ale prawdziwe rozwiązanie jest chyba gdzie indziej – w zmianie podejścia do tego zagadnienia i pogodzenia się z pewnymi faktami. Z takimi, mianowicie, że korki syntetyczne zadomowiły się w świecie wina na dobra i jeśli jakiekolwiek zmiany będą zachodziły w tym temacie, to będą one szły w kierunku dalszego rozpowszechniania się tej techniki. Zwróćcie jednak uwagę, że korki syntetyczne stosuje się do win, które nie wymagają leżakowania, a zatem rodzaj zamknięcia nie ma tu żadnego znaczenia i nie wpływa negatywnie na jakość wina. Do win szlachetnych stosuje się oczywiście tylko korek naturalny, po pierwsze ze względu na jego właściwości, ale również ze względów wizerunkowych. Jeszcze większe rozdrażnienie wzbudzają nakrętki, kolejna alternatywa dla klasycznego korka. Co poniektórym kojarzy się to jeszcze gorzej niż plastik, jednak wszystko co napisałem o korku syntetycznym można też wrzucić do CV nakrętki. Pojawiały się co prawda głosy, że wina „zakręcane” wydzielają po otwarciu dziwny, często siarkowy aromat, ale nikomu ostatecznie nie udało się przeforsować tej obserwacji jako sprawdzonej i obowiązującej. No i oczywiście nakrętka ma dodatkową, praktyczną zaletę – nie potrzebujemy korkociągu, aby dostać się do zawartości butelki. Bywają chwilę, że może to stanowić kwestię życia i śmierci…